środa, 20 stycznia 2016

Przygotowanie do poszycia dachu i pierwsze płyty

W ciągu kilkunastu ostatnich dni, czyli od czasu kiedy napisałam ostatni post, niewiele miało się na strychu zmienić.
Przygotowaliśmy poddasze dla ekipy: zagruntowaliśmy wszystkie ściany, te kolankowe zabezpieczyliśmy też folią paroizolacyjną, taśmą aluminiową pozaklejaliśmy dziury powstałe na płaszczyźnie sufitu, zaszpachlowana została ściana oddzielająca nas od strychu sąsiadów i dziury, które były w kominach, wyprowadziliśmy kolejne dwa odpowietrzenia. Sprzątnęliśmy niemal całkowicie suszarnię sąsiadów, porządkując nasze graty i przenosząc je na nasz strych. A. zrobił też ostatnie szlify na belkach - to chyba o nich będzie kolejny post, bo mamy już pomysł jak i czym je skończyć :) 


Wciąż zostało nam trochę pracy - musimy zainstalować, kupiony już, stelaż pod muszlę klozetową. Zdecydowaliśmy się na firmę Geberit - wszyscy, których pytaliśmy byli zdania, że to najlepszy wybór. Zobaczymy. Zabieramy się też cały czas do przedłużenia stropu na antresoli, ale jakoś powoli nam to idzie.


Dlaczego napisałam, że niewiele miało się zmienić?
Dlatego, że ekipa, która weszła z dwutygodniowym opóźnieniem na strych, miała za zadanie najpierw zrobić stelaż poszycia dachu, a dopiero po jego akceptacji, ewentualnych zmianach i powyciąganiu kabli w odpowiednich miejscach, przejść do kręcenia płyt. Trzy dni minęły a połowa głównego pomieszczenia jest opłytowana - można by pomyśleć, że to dobrze... ale nie, to bardzo źle. Zachodząc  na strych zostałam zaskoczona - to co było stelażem stało się płytami właśnie, a pod nimi schowane zostały kable i niedobrze pozaklejane elementy folii pod oknami. Co więcej, płyty przy oknach zostały źle wyprowadzone, a panowie zapomnieli, że niektóre ściany trzeba podbić osb.  No nic, będą poprawiać, szkoda tylko że naszym kosztem i nerwami.


Transport płyt jest zawsze najtrudniejszy - ciężkie, wielkie gabarytowo i średnio pasująca do noszenia po klatce. Całe szczęście opracowaliśmy system dostarczania ich na strych i z pomocą naszych, już wielokrotnie wspominanych, niezastąpionych znajomych <3, po raz kolejny udało nam się przetransportować 40 płyt na górę. To jednak nie wszystko - jeszcze kilkakrotnie będziemy prosić ich o pomoc.


Kupiliśmy też ostatnio drzwi wejściowe i caaaaaaaałą kuchnię, która oczywiście stoi w pudełkach póki co, ale IKEA miała promocję i trzeba było skorzystać :) Jesteśmy na etapie wybierania grzejników i drzwi wewnętrznych - trzymajcie kciuki! ;)



1 komentarz: