poniedziałek, 18 lipca 2016

Stolik okolicznościowy, czyli kolejny powiew PRL-u

Z A. łączy nas wspólna pasja, całkiem niedawno odkryta, bo jakoś ponad dwa lata temu, ale na tyle silna, że zakorzeniła się w naszym codziennym życiu na dobre. Nie ma dnia kiedy nie rozmawialibyśmy o szeroko pojętej aranżacji przestrzeni własnej i miejskiej. Oczywiście to nie wzięło się znikąd; zaczęło się gdy podejmowaliśmy decyzję o tym gdzie mieszkać - Polska? Zagranica? Nasze studenckie miasto? Któreś z miast rodzinnych? Stolica? Gdziekolwiek indziej? Wtedy mniej niż czynniki rodzinne ważniejszy był dla nas rynek pracy i nieruchomości, a także samo zagospodarowanie miasta i jego okolicy.
W między czasie A. trafił na Filipa Springera, więc i ja zostałam wciągnięta w historie polskiej architektury i problematyki mieszkaniowej. I tak powoli, powoli pojawiały się kolejne kwestie, które coraz bardziej nas interesowały.
Na spacery wybieramy się na osiedla starych murowanych domów, po to by trochę pozaglądać w ich okna i podyskutować o tym jak odnowilibyśmy elewację, zagospodarowali wnętrze i tak dalej. Telewizja służy nam do oglądania DOMO+ (w czasie Euro A. zmuszał czasami do przełączenia kanału), a w Internetach często szukamy ogłoszeń z atrakcyjnymi nieruchomościami, oczywiście do odnowienia. Tak z ciekawości.
Po co ten przydługi wstęp? Po to, żeby powiedzieć Wam dlaczego kupiliśmy nasz stolik okolicznościowy. Wreszcie przechodzę do rzeczy... A. w piątek wrócił z pracy, zrobił kawę i usiadł na kanapie. Nie miał na czym postawić kubka, bo nie mieliśmy stolika kawowego, więc zaczął marudzić. Mieliśmy upatrzony jeden w Ikei, ale bardzo drogi, więc na razie wstrzymywaliśmy się z kupnem.
Otworzyliśmy więc olx-a i nie po raz pierwszy (to też jedna z naszych ulubionych czynności) zaczęliśmy przeglądać meble z prl-u iiii oto był on! 


Szybka ocena stanu politury, telefon do sprzedającego, targowanie ceny i w sobotę rano mebel był nasz.
Blat ma drobne uszczerbki na bokach, ale nie są one na tyle znaczące by go odnawiać, zresztą, nie chcemy sobie nawet wyobrażać zrywania tej kilkudziesięcioletniej warstwy - celowo kupowaliśmy coś, co nie wy,maga takiej pracy. Postanowiliśmy natomiast odnowić nóżki, tak aby stolik dobrze komponował się z całym wnętrzem. Od razu po jego kupnie zajechaliśmy po białą farbę, której brakowało nam by to zrobić; pozostałe materiały już posiadaliśmy. 


Najpierw papierem 100 przeszlifowaliśmy nogi, a po odpyleniu zabezpieczyliśmy blat od dołu by go nie pochlapać. 


Kolejno, małym wałeczkiem nałożyliśmy dwukrotnie (w odstępach czasu) białą, satynowa farbę Luxens, a po jej całkowitym wyschnięciu, drugiego dnia, taśmą malarską odcięliśmy 1/5 nóżek stolika. Końcówki, o których mowa pokryliśmy matowym produktem tej samej firmy (kolor antracyt) - używaliśmy tej farby przy okazji renowacji krzesła


I skończone :) Niewielkim kosztem - mebel+ materiały = 100 zł. mamy stolik, który nie wymagał wiele pracy, a miejmy nadzieję, będzie (teraz nam) służył latami :) 

Widoczne uszkodzenia.

piątek, 15 lipca 2016

Drewniane blaty

Post znalazł się w kategorii renowacja mebli, bo ze względu na obróbkę, której blaty są poddawane, pasuje bardziej tu niż gdziekolwiek indziej :)

Zaczynając należałoby odpowiedzieć na pytanie, dlaczego drewno a nie laminat.
Postawiliśmy na naturalny materiał dlatego że, baliśmy się,  że blat laminowany nie będzie dobrze wyglądać w naszym wnętrzu. Mamy dużo drewna - belki, podłoga (panele, które są świetną imitacją), okna, dodatki, więc samo się prosiło żeby i tu zastosować ten produkt, a nie materiał przypominający plastik, albo co gorsza (!) drewno udający. Pomimo powyższych, obawialiśmy się jednak, że kolejna drewniana faktura może być już za dużo - oczywistym jest to, że nie da się idealnie dobrać wzoru i koloru. Zaryzykowaliśmy i całe szczęście wyszło dobrze. Przez chwilę zastanawialiśmy się jeszcze nad blatami betonowymi, ale chyba wciąż słyszane komentarze, że będzie u nas w domu wyglądać jak w szpitalu, sprawiły, że zrezygnowaliśmy z tego "zimnego" materiału.
Blaty zaplanowaliśmy w trzech miejscach - w łazience na konsoli (o tym post już się zbliża), na wyspie kuchennej i na szafkach kuchennych. Kupiliśmy je w Leroy Merlin, warto pamiętać o tym, że trzeba kupić cały arkusz, niezależnie czy potrzebujecie 4 metry czy tylko metr. Nie jest to tani produkt, bo kosztuje około 300 zł., więc sprawę należy dobrze przemyśleć i precyzyjnie zaplanować wszystkie cięcia. Nam udało zmieścić się ze wszystkim w dwóch arkuszach. Wybraliśmy buk, 27 mm.

Źródło: http://www.leroymerlin.pl/


Blaty należało najpierw przeszlifować drobnym papierem. Następnie zdecydowaliśmy się na użycie produktów firmy OSMO do ich zabezpieczenia. Wybór ten był poprzedzony niemal miesięcznym wywiadem i poszukiwaniem tego co jest najlepsze. Ci co czytali post o belkach wiedzą co się dzieje jak się nakłada jakieś środki zabezpieczające na drewno -  ciemnieje! Bardzo chcieliśmy ten efekt zminimalizować nie tracąc przy tym na ochronie drewna, w końcu blaty będą w wilgotnych pomieszczeniach. Początkowo nałożyliśmy pędzlem protektor drewna. Blaty pociemniały, ale w miarę schnięcia ciemny kolor spłycił się. Gdy wyschły, po 24 godzinach, zastosowaliśmy olej w barwie naturalnej (wciera się go szmatką), który na tyle na ile się dało, przywrócił blatom uprzednia barwę. Jeśli chcecie zostawić drewno ciemniejsze, użyjcie po prostu oleju bezbarwnego, a decydując się na którąś z marek sprawdźcie czy posiada atest na kontakt z żywnością. Każdy z blatów olejowaliśmy trzykrotnie.




Porównanie  - blat wykończony, blat surowy:



Kilka wskazówek:
- blat drewniany nadaje charakteru mieszkaniu, ale to drogie rozwiązanie; sam blat to koszt około 300 zł. + wycięcie otworów (około 30 zł. za otwór) + ewentualny transport + papier ścierny i Twoja praca + protektor i olej (przy większej ilości jeden może nie wystarczyć, każdy z produktów za ponad 100 zł.).
- blaty drewniane trzeba pielęgnować; należy je regularnie olejować, nie jestem specjalistą więc nie wiem jak często, my swoje zabezpieczyliśmy ponownie po 2 miesiącach.
- można je odnawiać! jak uszkodzi i przebarwi się Wam laminat to już nic z tym nie zrobicie, jak to samo stanie się z blatem drewnianym, to weźmiecie kawałek papieru ściernego i przywrócicie mu nowość :)